akcje społeczne: JADŁODZIELNIA

JADŁODZIELNIE – FOODSHARING 


W Łodzi istnieją różnego rodzaju inicjatywy sharingowe. Od niedawna „Wymiana Ciepła”, polegająca na pozostawianiu w wyznaczonych miejscach na społeczne wieszaki ciepłej odzieży. Od lat działa również Food Not Bombs, którego celem jest dzielenie się ciepłym posiłkiem z najbardziej potrzebującymi. Działanie to ma u swoich podstaw dzielenie się — od momentu pozyskiwania produktów na targowiskach, gdzie kupcy oddają warzywa, pieczywo lub produkty sypkie, które im zbywają, poprzez przygotowanie ciepłej strawy, po jej rozdawanie — zawsze w niedziele. Jedyne działanie mające na celu zarówno dzielenie się, jak ekonomiczność i ekologiczność to jadłodzielnia. Mamy nadzieję, że przybliżenie jej idei zachęci Łodzianki i Łodzian do stworzenia takiego miejsca.

Początki

Pomysł foodsharingu narodził się w Niemczech i z powodzeniem działa tam od kilku lat. Twórcą tej inicjatywy jest Raphael Fellmer, który od pięciu lat żyje z wyboru bez pieniędzy. Po podróży z Niderlandów do Meksyku, podczas której nie wydał ani grosza, założył serwis społecznościowy, który pozwala na dzielenie się jedzeniem. W Niemczech, gdzie — jak donoszą media — ludzie dzielą się nie tylko jedzeniem, ale i sprzętami, ubraniami czy usługami bez pośrednictwa organizacji i fundacji, inicjatywa ta ma najwięcej punktów sharingowych. W innych miejscach na świecie wygląda to bardzo różnie — czasami jest to jedno miejsce, czasami jest ich więcej. Jadłodzielnie działają oficjalnie w większości krajów europejskich (na Ukrainie, w Rumunii, w Czechach, w Austrii, Szwajcarii, we Włoszech, w Niemczech, Danii i Wielkiej Brytanii) a także poza Europą (w Libanie, Hong Kongu, Kanadzie czy Stanach Zjednoczonych Ameryki). 
Idea foodsharingu jest prosta — chodzi o to, by dzielić się żywnością, której sami mamy za dużo. Żródłem tego pomysłu jest zarówno podejście ekonomiczne jak i ekologiczne. Według danych Eurostatu z 2006 r. Polska pod względem marnowania żywności plasuje się na 5 miejscu w Unii Europejskiej (po Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji i Holandii). Z danych wynika, że żywność marnują konsumenci, a także przemysł spożywczy. Foodsharing ma więc na celu ograniczenie marnowania jedzenia, przy jednoczesnym robieniu czegoś pożytecznego — dzieleniu się żywnością z tymi, którzy mogą jej nie mieć. 

Rozwój inicjatywy w Polsce

Społeczność Foodsharing Warszawa postanowiła stworzyć jadłodzielnie. 9 maja na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego stanęła pierwsza jadłodzielnia. Kolejna została otwarta 20 maja, tym razem w Jazdowie. „Chcemy, by w całym kraju pojawiły się lodówki i regały z dobrym jedzeniem, którym każdy może się poczęstować. To produkty, które nadają się do spożycia, a mogły zostać bezsensownie wyrzucone. Zdążyliśmy je uratować, zanim trafiły w niepożądane miejsce. Dbamy o jakość i bezpieczeństwo żywności. Każdy może się podzielić i każdy może się poczęstować. Umożliwiamy to! Dołącz do nas i zostań opiekunem żywności” — zachęcają na swoim fanpage’u.
Na warszawską jadłodzielnię, składa się lodówka i szafka z półkami. Każdy może poczęstować się tym, co znajduje się w lodówce lub na półkach, każdy może zostawić też coś od siebie. Taka przestrzeń ma zapobiegać marnowaniu żywności. Jest jednak szereg produktów, których do foodsharingowej lodówki nie należy wkładać. Do lodówki została przyczepiona kartka, która wyjaśnia sens działania foodsharingu. Na liście rzeczy, których nie można zostawiać, znalazły się m.in.: surowe mięso, produkty z niepasteryzowanego mleka (nie dotyczy serów, jogurtów i twarogów), produkty napoczęte, które przekroczyły termin ważności czy alkohol. Mile widziane są wyroby własne, produkty zapakowane lub w pojemnikach, coś, co sami chcielibyśmy zjeść oraz takie, które przekroczyły termin minimalnej trwałości — „najlepiej spożyć przed”, ale nie przekroczyły terminu przydatności do spożycia — „należy spożyć do”. Jeśli przynosimy jedzenie ugotowane samodzielnie, powinniśmy zadbać o to, aby było opisane — co to jest i kiedy zostało przygotowane. Korzystanie z jadłodzielni jest darmowe. Założenie jest proste: zostaw jedzenie, którego masz za dużo, weź, ile chcesz tego, na co masz ochotę. 
Kolejna jadłodzielnia powstała w Toruniu i działa na targu. Ratowniczka żywności — emerytka, pani Halinka — przyjeżdża codziennie ze składanym krzesłem, obrazkiem Jezusa Zmartwychwstałego, czajnikiem elektrycznym i kubkiem na kawę. Całe życie pracowała w warzywniaku. Teraz zajmuje się prowadzeniem jadłodzielni, sprząta, dzieli na porcje i wydaje jedzenie, choć nie do końca rozumie, jak można coś brać bez pieniędzy.

Rozmowa z p. Michałem Piszczkiem, przedstawicielem Jadłodzieni z Torunia (2016.12.19)

AP. Dlaczego jadłodzielnia?
MP. Już dłuższy czas obserwowałem, że dużo jedzenia nawet w moim domu jest wyrzucane. Pomyślałem, że szkoda.
AP. Gdzie mieści się jadłodzielnia? 
MP. Działamy od sierpnia 2016r. na targowisku miejskim w Toruniu. Stowarzyszenie Manhattan, które prowadzi targowisko, udostępniło nam miejsce — taki nieduży boks. Są tam półki i lodówka.
AP. O co chodzi w tym przedsięwzięciu?
MP. Misją jest, by nie marnować jedzenia. Chcemy nauczyć nas wszystkich rozsądnego kupowania tego, aby ludzie dzielili się nadmiarem jedzenia. Z jadłodzielni korzystają osoby bezdomne, starsze, które często nie dojadają — i to do nich głównie skierowana jest ta inicjatywa. Korzystają również inni. Zależy nam, by było to miejsce wymiany. Przynoszone jedzenie musi być dokładnie opisane, mimo to biorący ma obowiązek sprawdzić czy jedzenie nadaje się do spożycia, bo to na nim spoczywa odpowiedzialność za to, co bierze.
Obowiązuje hasło „weź, co chcesz i ile chcesz”. Jadłodzielnia otwarta jest przez 7 dni w tygodniu od 6:00 do 22:00 tak jak targowisko a na noc zamykana.
AP. Kto pracuje w jadłodzielni? 
MP. W jadłodzielni pracują wolontariusze. Jest grupa tzw. ratowników jedzenia, czyli osób, które zbierają jedzenie np. od kupców z targowiska i osób prywatnych. 
Oprócz ratowników są również opiekunowie jedzenia, którzy odpowiedzialni są za utrzymanie porządku, sprawdzanie świeżości jedzenia i umycie, przynajmniej raz w tygodniu lodówki. Robią też zdjęcia tego, co zostaje i umieszczają na fanpage’u Jadłodzielni, by poinformować ewentualnych chętnych, co jeszcze zostało.
Wszyscy jesteśmy wyczuleni na możliwości pozyskania produktów żywnościowych z różnych źródeł; niewykorzystane cateringi firmowe, dania restauracyjne itp. 
Jedynymi produktami, jakie nie mogą trafić do jadłodzielni są surowe mięso, jaja i alkohol. Przyniesione jedzenie musi być dokładnie opisane. Ostatnio do tej inicjatywy przyłączyły się kolejne osoby prywatne np. drużyna koszykarzy  — w ramach meczu przeprowadzili dużą akcję informacyjną, poprosili swoich kibiców o przyniesienie jedzenia. Pomagają nam również rodzice dzieci z pewnego przedszkola, przywożąc nam niezjedzone przez ich dzieci posiłki z przedszkola. 
AP. Proszę mi powiedzieć jakie formalności trzeba załatwić, by móc otworzyć jadłodzielnię?
MP. Prawo jest takie, że skarbówka i sanepid nie mogą wydać oficjalnego zezwolenia na taką działalność. W naszym przypadku to nawet sanepid był przychylny — musimy tylko bardzo dbać o czystość i o to, by nie było popsutych produktów. 
AP. A co dalej?
MP. Najbliższe plany to kolejna jadłodzielnia. Tym razem grupą docelową mają być studenci. Miejscem ma być jeden z domów studenckich. Tak naprawdę „każdy i wszędzie może założyć jadłodzielnię, choćby mieszkając w bloku. Niepotrzebne jest do tego miejsce, można się dzielić jedzeniem z sąsiadami”.
AP. Dziękuję za rozmowę.


  Jadłodzielnia ma działać na zasadzie odruchu: daję — biorę. „Bez ideologii, rozbudowanych struktur, polityki, lansu” — mówi Agnieszka Bielska z Foodsharing Warszawa. Była pracownica Banku Żywności, od niedawna w Ośrodku Karta, zwolenniczka uruchomienia w ludziach „mrówczej perspektywy”. A jadłodzielnia jak mało co sprzyja perspektywie mrówki, tzn. pracy dla dobra ogółu i docenienia korzyści płynących z dzielenia się, takich jak: luz w lodowce, z której znikają niepotrzebne produkty, nowe smaki i oszczędności. Jeśli do tej idei zachęci się sklepy czy restauracje, można uratować tony jedzenia. A jeżeli do jadłodzielni ściągnie się tłumy, w masie zginą biedni, do tej pory stygmatyzowani w darmowych jadłodajniach. Do dzielenia się jedzeniem wystarczy niewiele: chętni ludzie, miejsce na lodówkę, regał i krzesło. Papierologia na poziomie podstawowym — podpisanie umowy na prąd do gniazdka, w które wepnie się lodówkę. Zgoda od sanepidu z wyszczególnieniem produktów, które nie mogą być przechowywane — surowe mięso i jaja. 
Nadal jednak takie działania napotykają na opór decydentów. Na przykład w Krakowie Weronika Wurtel musiała godzinami tłumaczyć, po co to. Mówiła, że na co dzień pracuje w Centrum Konferencyjno–Kongresowym i widzi, jak po skończonej imprezie koreczki, desery czy ciasto lądują w śmietniku. Aż przykro patrzeć, bo teoretycznie wszystko odbywa się  zgodnie z prawem. Tak działa wiele innych firm i instytucji — niewykorzystany catering ląduje w śmietniku. Kiedy zaczęła w mediach i przez FB szukać miejsca, lodówki i ratowników żywności, dowiedziała się, że igra z ogniem, „prowokuje pasożyty społeczne” i chce ściągnąć w jedno miejsce ludzi nadużywających alkoholu. Po kilku miesiącach znalazła miejsce w okolicy Rynku, ktoś dał lodówkę, zgłosiło się 20 “fudsejwerów” chętnych do dbania o to, by nic się nie zmarnowało. Wśród nich emeryci, którzy mają wieloletnią domową praktykę w ratowaniu żywności. 

Podsumowanie

Wśród swoich znajomych zrobiłam sondę na temat jadłodzielni. Rozmawiałam z ponad dwudziestoma osobami. Wykrystalizowały się dwa zupełnie przeciwne stanowiska. 
Większość — 15 osób — zdecydowanie popiera ideę, uważa ją za pożyteczną i wartą propagowania. Ciekawe jednak, że nikt z nich nie zareagował na moje hasło „może też to zróbmy”. 
Ludzie z tej grupy chętnie dzieliliby się jedzeniem, ale też okazjonalnie korzystaliby z oferty jadłodzielni. 
Druga grupa — 7 osób — to ludzie, którzy deklarowali, że sami nigdy nie skorzystaliby z produktów z jadłodzielni i dlatego wątpią, czy inni by to robili. Wyjaśniali, że nie ufaliby w świeżość produktów i w to, że zrobione były w odpowiednich warunkach higienicznych. Ponieważ tak myślą, to projektują swoje obawy na innych i twierdzą, że byłoby zbyt mało chętnych. 
Działalność ludzi prowadzących jadłodzielnie zatacza coraz szersze kręgi. Widać to po liczbie otwieranych placówek, np. w Toruniu działają już dwie, a przygotowywana jest trzecia; i tym, że słowo “jadłodzielnia” jest znane coraz większej liczbie ludzi — sześcioro moich znajomych wiedziało, czym ona jest. Warto też przemyśleć formalne aspekty działania jadłodzielni i dostosowywać je do wymogów lokalnych przepisów i oczekiwań użytkowników. Uważam, że należy bardziej propagować ideę dzielenia się jedzeniem, np. w telewizji, radiu i prasie. Warto też odwoływać się do wartości chrześcijańskich („głodnego nakarmić”), pięknej tradycji poszanowania chleba (nie wyrzucamy; kromkę, która upadła na ziemię należy przeprosić). 

[Alicja Podwysocka]



__________________________________

Stan na dzień 10.02.2017 r.

_____________________________________________

Planowane jadłodzielnie: Gniezno, Częstochowa, Trójmiasto 


Chcesz założyć ruch Foodsharing w swojej miejscowości i uruchomić Jadłodzielnie? A może już zacząłeś działać w tym kierunku ale nadal masz wiele pytań? 

Zapraszamy na zjazd wszystkich zainteresowanych! Odpowiemy na pytania. Przedstawimy najważniejsze zasady. Podzielimy się swoimi dobrymi praktykami, poradzimy od czego zacząć, co na to wszystko prawo, sanepid i opinia publiczna. Odwiedzimy toruńskie Jadłodzielnie. O swoich doświadczeniach opowiedzą przedstawiciele ruchu Foodsharing z Warszawy, Torunia, Krakowa, Wrocławia i Poznania.

Prawdopodobnie odwiedzą nas także ojcowie i matki idei Foodsharingu z Niemiec. Tam Foodsharing działa od ponad 4 lat i rocznie ratuje przed zmarnowaniem tony żywności. W spotkaniu uczestniczyć będą także prawnicy.

Ramowy program

Sobota: 
ok. 13.00 Konferencja prasowa.

cz. 1 Poznajemy się.

cz. 2. Foodsharing w Polsce i na świecie:
- misja, cel i sens działania;
- jaką zmianę społeczną chcemy wywołać czyli po co to robimy; 
- forma prawna - inicjatywa prywatna niesformalizowana;
- Foodsharing Polska, Foodsharing w Niemczech i na świecie.

cz.3. Jak założyć Jadłodzielnie i ruch Foodsharing w swoim mieście:
- jak i gdzie założyć jadłodzielnię; 
- komunikacja i promocja;
- jak budować zespół.

cz.4. Prawo i sanepid:
- wymogi sanepidu;
- podatki, darowizny, współpraca ze sklepami, restauracjami i 
producentami żywności;
- sposoby finansowania inicjatywy nieformalnej.

Impreza

Niedziela:
1. Wspólne śniadanie.
2. Przejazd po Jadłodzielniach. 

Tematów jest sporo. Ponieważ mnóstwo indywidualnych osób pyta nas jak założyć Jadłodzielnię i Foodsharing w swojej miejscowości, nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie szczegółowe pytania w krótkim czasie. Bardzo chcemy aby w Polsce nie marnowało się jedzenie a dzielenie się stało się nawykiem. Chcemy abyście rozkręcili pozytywnie ten kraj. Przyjedźcie - niech Wasz zapał nie ostygnie! Poświęcimy Wam tyle czasu, ile będzie potrzeba! 

Otrzymacie także zestaw materiałów startowych, który pomoże Wam odpalić Foodsharing w Waszych miastach! 

Wkrótce szczegółowy program.

Zgłoszenia: 
prosimy o mail na adres: torun@foodsharing.pl lub michalpiszczek@onet.pl
w mailu: imię i nazwisko, telefon oraz informacja czy rezerwować nocleg i dla ilu osób. 
Do 15.02 czekamy na informacje dot.rezerwacji noclegów.

Serdecznie zapraszamy! 

Organizatorzy: 
Foodsharing Polska 
Foodsharing Toruń & Foodsharing Warszawa





[grafiki zamieszczone  w materiale pochodzą ze stron poszczególnych jadłodzielni]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz