akcje społeczne: JADŁODZIELNIA

JADŁODZIELNIE – FOODSHARING 


W Łodzi istnieją różnego rodzaju inicjatywy sharingowe. Od niedawna „Wymiana Ciepła”, polegająca na pozostawianiu w wyznaczonych miejscach na społeczne wieszaki ciepłej odzieży. Od lat działa również Food Not Bombs, którego celem jest dzielenie się ciepłym posiłkiem z najbardziej potrzebującymi. Działanie to ma u swoich podstaw dzielenie się — od momentu pozyskiwania produktów na targowiskach, gdzie kupcy oddają warzywa, pieczywo lub produkty sypkie, które im zbywają, poprzez przygotowanie ciepłej strawy, po jej rozdawanie — zawsze w niedziele. Jedyne działanie mające na celu zarówno dzielenie się, jak ekonomiczność i ekologiczność to jadłodzielnia. Mamy nadzieję, że przybliżenie jej idei zachęci Łodzianki i Łodzian do stworzenia takiego miejsca.

Początki

Pomysł foodsharingu narodził się w Niemczech i z powodzeniem działa tam od kilku lat. Twórcą tej inicjatywy jest Raphael Fellmer, który od pięciu lat żyje z wyboru bez pieniędzy. Po podróży z Niderlandów do Meksyku, podczas której nie wydał ani grosza, założył serwis społecznościowy, który pozwala na dzielenie się jedzeniem. W Niemczech, gdzie — jak donoszą media — ludzie dzielą się nie tylko jedzeniem, ale i sprzętami, ubraniami czy usługami bez pośrednictwa organizacji i fundacji, inicjatywa ta ma najwięcej punktów sharingowych. W innych miejscach na świecie wygląda to bardzo różnie — czasami jest to jedno miejsce, czasami jest ich więcej. Jadłodzielnie działają oficjalnie w większości krajów europejskich (na Ukrainie, w Rumunii, w Czechach, w Austrii, Szwajcarii, we Włoszech, w Niemczech, Danii i Wielkiej Brytanii) a także poza Europą (w Libanie, Hong Kongu, Kanadzie czy Stanach Zjednoczonych Ameryki). 
Idea foodsharingu jest prosta — chodzi o to, by dzielić się żywnością, której sami mamy za dużo. Żródłem tego pomysłu jest zarówno podejście ekonomiczne jak i ekologiczne. Według danych Eurostatu z 2006 r. Polska pod względem marnowania żywności plasuje się na 5 miejscu w Unii Europejskiej (po Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji i Holandii). Z danych wynika, że żywność marnują konsumenci, a także przemysł spożywczy. Foodsharing ma więc na celu ograniczenie marnowania jedzenia, przy jednoczesnym robieniu czegoś pożytecznego — dzieleniu się żywnością z tymi, którzy mogą jej nie mieć. 

Rozwój inicjatywy w Polsce

Społeczność Foodsharing Warszawa postanowiła stworzyć jadłodzielnie. 9 maja na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego stanęła pierwsza jadłodzielnia. Kolejna została otwarta 20 maja, tym razem w Jazdowie. „Chcemy, by w całym kraju pojawiły się lodówki i regały z dobrym jedzeniem, którym każdy może się poczęstować. To produkty, które nadają się do spożycia, a mogły zostać bezsensownie wyrzucone. Zdążyliśmy je uratować, zanim trafiły w niepożądane miejsce. Dbamy o jakość i bezpieczeństwo żywności. Każdy może się podzielić i każdy może się poczęstować. Umożliwiamy to! Dołącz do nas i zostań opiekunem żywności” — zachęcają na swoim fanpage’u.
Na warszawską jadłodzielnię, składa się lodówka i szafka z półkami. Każdy może poczęstować się tym, co znajduje się w lodówce lub na półkach, każdy może zostawić też coś od siebie. Taka przestrzeń ma zapobiegać marnowaniu żywności. Jest jednak szereg produktów, których do foodsharingowej lodówki nie należy wkładać. Do lodówki została przyczepiona kartka, która wyjaśnia sens działania foodsharingu. Na liście rzeczy, których nie można zostawiać, znalazły się m.in.: surowe mięso, produkty z niepasteryzowanego mleka (nie dotyczy serów, jogurtów i twarogów), produkty napoczęte, które przekroczyły termin ważności czy alkohol. Mile widziane są wyroby własne, produkty zapakowane lub w pojemnikach, coś, co sami chcielibyśmy zjeść oraz takie, które przekroczyły termin minimalnej trwałości — „najlepiej spożyć przed”, ale nie przekroczyły terminu przydatności do spożycia — „należy spożyć do”. Jeśli przynosimy jedzenie ugotowane samodzielnie, powinniśmy zadbać o to, aby było opisane — co to jest i kiedy zostało przygotowane. Korzystanie z jadłodzielni jest darmowe. Założenie jest proste: zostaw jedzenie, którego masz za dużo, weź, ile chcesz tego, na co masz ochotę. 
Kolejna jadłodzielnia powstała w Toruniu i działa na targu. Ratowniczka żywności — emerytka, pani Halinka — przyjeżdża codziennie ze składanym krzesłem, obrazkiem Jezusa Zmartwychwstałego, czajnikiem elektrycznym i kubkiem na kawę. Całe życie pracowała w warzywniaku. Teraz zajmuje się prowadzeniem jadłodzielni, sprząta, dzieli na porcje i wydaje jedzenie, choć nie do końca rozumie, jak można coś brać bez pieniędzy.

Rozmowa z p. Michałem Piszczkiem, przedstawicielem Jadłodzieni z Torunia (2016.12.19)

AP. Dlaczego jadłodzielnia?
MP. Już dłuższy czas obserwowałem, że dużo jedzenia nawet w moim domu jest wyrzucane. Pomyślałem, że szkoda.
AP. Gdzie mieści się jadłodzielnia? 
MP. Działamy od sierpnia 2016r. na targowisku miejskim w Toruniu. Stowarzyszenie Manhattan, które prowadzi targowisko, udostępniło nam miejsce — taki nieduży boks. Są tam półki i lodówka.
AP. O co chodzi w tym przedsięwzięciu?
MP. Misją jest, by nie marnować jedzenia. Chcemy nauczyć nas wszystkich rozsądnego kupowania tego, aby ludzie dzielili się nadmiarem jedzenia. Z jadłodzielni korzystają osoby bezdomne, starsze, które często nie dojadają — i to do nich głównie skierowana jest ta inicjatywa. Korzystają również inni. Zależy nam, by było to miejsce wymiany. Przynoszone jedzenie musi być dokładnie opisane, mimo to biorący ma obowiązek sprawdzić czy jedzenie nadaje się do spożycia, bo to na nim spoczywa odpowiedzialność za to, co bierze.
Obowiązuje hasło „weź, co chcesz i ile chcesz”. Jadłodzielnia otwarta jest przez 7 dni w tygodniu od 6:00 do 22:00 tak jak targowisko a na noc zamykana.
AP. Kto pracuje w jadłodzielni? 
MP. W jadłodzielni pracują wolontariusze. Jest grupa tzw. ratowników jedzenia, czyli osób, które zbierają jedzenie np. od kupców z targowiska i osób prywatnych. 
Oprócz ratowników są również opiekunowie jedzenia, którzy odpowiedzialni są za utrzymanie porządku, sprawdzanie świeżości jedzenia i umycie, przynajmniej raz w tygodniu lodówki. Robią też zdjęcia tego, co zostaje i umieszczają na fanpage’u Jadłodzielni, by poinformować ewentualnych chętnych, co jeszcze zostało.
Wszyscy jesteśmy wyczuleni na możliwości pozyskania produktów żywnościowych z różnych źródeł; niewykorzystane cateringi firmowe, dania restauracyjne itp. 
Jedynymi produktami, jakie nie mogą trafić do jadłodzielni są surowe mięso, jaja i alkohol. Przyniesione jedzenie musi być dokładnie opisane. Ostatnio do tej inicjatywy przyłączyły się kolejne osoby prywatne np. drużyna koszykarzy  — w ramach meczu przeprowadzili dużą akcję informacyjną, poprosili swoich kibiców o przyniesienie jedzenia. Pomagają nam również rodzice dzieci z pewnego przedszkola, przywożąc nam niezjedzone przez ich dzieci posiłki z przedszkola. 
AP. Proszę mi powiedzieć jakie formalności trzeba załatwić, by móc otworzyć jadłodzielnię?
MP. Prawo jest takie, że skarbówka i sanepid nie mogą wydać oficjalnego zezwolenia na taką działalność. W naszym przypadku to nawet sanepid był przychylny — musimy tylko bardzo dbać o czystość i o to, by nie było popsutych produktów. 
AP. A co dalej?
MP. Najbliższe plany to kolejna jadłodzielnia. Tym razem grupą docelową mają być studenci. Miejscem ma być jeden z domów studenckich. Tak naprawdę „każdy i wszędzie może założyć jadłodzielnię, choćby mieszkając w bloku. Niepotrzebne jest do tego miejsce, można się dzielić jedzeniem z sąsiadami”.
AP. Dziękuję za rozmowę.


  Jadłodzielnia ma działać na zasadzie odruchu: daję — biorę. „Bez ideologii, rozbudowanych struktur, polityki, lansu” — mówi Agnieszka Bielska z Foodsharing Warszawa. Była pracownica Banku Żywności, od niedawna w Ośrodku Karta, zwolenniczka uruchomienia w ludziach „mrówczej perspektywy”. A jadłodzielnia jak mało co sprzyja perspektywie mrówki, tzn. pracy dla dobra ogółu i docenienia korzyści płynących z dzielenia się, takich jak: luz w lodowce, z której znikają niepotrzebne produkty, nowe smaki i oszczędności. Jeśli do tej idei zachęci się sklepy czy restauracje, można uratować tony jedzenia. A jeżeli do jadłodzielni ściągnie się tłumy, w masie zginą biedni, do tej pory stygmatyzowani w darmowych jadłodajniach. Do dzielenia się jedzeniem wystarczy niewiele: chętni ludzie, miejsce na lodówkę, regał i krzesło. Papierologia na poziomie podstawowym — podpisanie umowy na prąd do gniazdka, w które wepnie się lodówkę. Zgoda od sanepidu z wyszczególnieniem produktów, które nie mogą być przechowywane — surowe mięso i jaja. 
Nadal jednak takie działania napotykają na opór decydentów. Na przykład w Krakowie Weronika Wurtel musiała godzinami tłumaczyć, po co to. Mówiła, że na co dzień pracuje w Centrum Konferencyjno–Kongresowym i widzi, jak po skończonej imprezie koreczki, desery czy ciasto lądują w śmietniku. Aż przykro patrzeć, bo teoretycznie wszystko odbywa się  zgodnie z prawem. Tak działa wiele innych firm i instytucji — niewykorzystany catering ląduje w śmietniku. Kiedy zaczęła w mediach i przez FB szukać miejsca, lodówki i ratowników żywności, dowiedziała się, że igra z ogniem, „prowokuje pasożyty społeczne” i chce ściągnąć w jedno miejsce ludzi nadużywających alkoholu. Po kilku miesiącach znalazła miejsce w okolicy Rynku, ktoś dał lodówkę, zgłosiło się 20 “fudsejwerów” chętnych do dbania o to, by nic się nie zmarnowało. Wśród nich emeryci, którzy mają wieloletnią domową praktykę w ratowaniu żywności. 

Podsumowanie

Wśród swoich znajomych zrobiłam sondę na temat jadłodzielni. Rozmawiałam z ponad dwudziestoma osobami. Wykrystalizowały się dwa zupełnie przeciwne stanowiska. 
Większość — 15 osób — zdecydowanie popiera ideę, uważa ją za pożyteczną i wartą propagowania. Ciekawe jednak, że nikt z nich nie zareagował na moje hasło „może też to zróbmy”. 
Ludzie z tej grupy chętnie dzieliliby się jedzeniem, ale też okazjonalnie korzystaliby z oferty jadłodzielni. 
Druga grupa — 7 osób — to ludzie, którzy deklarowali, że sami nigdy nie skorzystaliby z produktów z jadłodzielni i dlatego wątpią, czy inni by to robili. Wyjaśniali, że nie ufaliby w świeżość produktów i w to, że zrobione były w odpowiednich warunkach higienicznych. Ponieważ tak myślą, to projektują swoje obawy na innych i twierdzą, że byłoby zbyt mało chętnych. 
Działalność ludzi prowadzących jadłodzielnie zatacza coraz szersze kręgi. Widać to po liczbie otwieranych placówek, np. w Toruniu działają już dwie, a przygotowywana jest trzecia; i tym, że słowo “jadłodzielnia” jest znane coraz większej liczbie ludzi — sześcioro moich znajomych wiedziało, czym ona jest. Warto też przemyśleć formalne aspekty działania jadłodzielni i dostosowywać je do wymogów lokalnych przepisów i oczekiwań użytkowników. Uważam, że należy bardziej propagować ideę dzielenia się jedzeniem, np. w telewizji, radiu i prasie. Warto też odwoływać się do wartości chrześcijańskich („głodnego nakarmić”), pięknej tradycji poszanowania chleba (nie wyrzucamy; kromkę, która upadła na ziemię należy przeprosić). 

[Alicja Podwysocka]



__________________________________

Stan na dzień 10.02.2017 r.

_____________________________________________

Planowane jadłodzielnie: Gniezno, Częstochowa, Trójmiasto 


Chcesz założyć ruch Foodsharing w swojej miejscowości i uruchomić Jadłodzielnie? A może już zacząłeś działać w tym kierunku ale nadal masz wiele pytań? 

Zapraszamy na zjazd wszystkich zainteresowanych! Odpowiemy na pytania. Przedstawimy najważniejsze zasady. Podzielimy się swoimi dobrymi praktykami, poradzimy od czego zacząć, co na to wszystko prawo, sanepid i opinia publiczna. Odwiedzimy toruńskie Jadłodzielnie. O swoich doświadczeniach opowiedzą przedstawiciele ruchu Foodsharing z Warszawy, Torunia, Krakowa, Wrocławia i Poznania.

Prawdopodobnie odwiedzą nas także ojcowie i matki idei Foodsharingu z Niemiec. Tam Foodsharing działa od ponad 4 lat i rocznie ratuje przed zmarnowaniem tony żywności. W spotkaniu uczestniczyć będą także prawnicy.

Ramowy program

Sobota: 
ok. 13.00 Konferencja prasowa.

cz. 1 Poznajemy się.

cz. 2. Foodsharing w Polsce i na świecie:
- misja, cel i sens działania;
- jaką zmianę społeczną chcemy wywołać czyli po co to robimy; 
- forma prawna - inicjatywa prywatna niesformalizowana;
- Foodsharing Polska, Foodsharing w Niemczech i na świecie.

cz.3. Jak założyć Jadłodzielnie i ruch Foodsharing w swoim mieście:
- jak i gdzie założyć jadłodzielnię; 
- komunikacja i promocja;
- jak budować zespół.

cz.4. Prawo i sanepid:
- wymogi sanepidu;
- podatki, darowizny, współpraca ze sklepami, restauracjami i 
producentami żywności;
- sposoby finansowania inicjatywy nieformalnej.

Impreza

Niedziela:
1. Wspólne śniadanie.
2. Przejazd po Jadłodzielniach. 

Tematów jest sporo. Ponieważ mnóstwo indywidualnych osób pyta nas jak założyć Jadłodzielnię i Foodsharing w swojej miejscowości, nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie szczegółowe pytania w krótkim czasie. Bardzo chcemy aby w Polsce nie marnowało się jedzenie a dzielenie się stało się nawykiem. Chcemy abyście rozkręcili pozytywnie ten kraj. Przyjedźcie - niech Wasz zapał nie ostygnie! Poświęcimy Wam tyle czasu, ile będzie potrzeba! 

Otrzymacie także zestaw materiałów startowych, który pomoże Wam odpalić Foodsharing w Waszych miastach! 

Wkrótce szczegółowy program.

Zgłoszenia: 
prosimy o mail na adres: torun@foodsharing.pl lub michalpiszczek@onet.pl
w mailu: imię i nazwisko, telefon oraz informacja czy rezerwować nocleg i dla ilu osób. 
Do 15.02 czekamy na informacje dot.rezerwacji noclegów.

Serdecznie zapraszamy! 

Organizatorzy: 
Foodsharing Polska 
Foodsharing Toruń & Foodsharing Warszawa





[grafiki zamieszczone  w materiale pochodzą ze stron poszczególnych jadłodzielni]


Antropologia tematów trudnych w działaniu

Antropologia tematów trudnych w działaniu – literatura i objaśnienia  (16/17) 

W semestrze zimowym roku akademickiego 2016/2017 w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej pojawiły się zajęcia fakultatywne pod nazwą „Antropologia tematów trudnych w działaniu”. Przedmiot ten prowadziła dr hab. Inga Kuźma, współprowadzącą była mgr Łucja Lange z Instytutu Socjologii. Obie są również zaangażowane w prace Łódzkiego Partnerstwa Pomocy w sytuacji Wykluczenia i Bezdomności (ŁPP).
Zwykle zajęcia tego typu mają formę wykładu, w tym przypadku celem było nie tyle mówienie o działaniu, ile aktywizacja studentów i próba ich konfrontacji (jako antropologów) z trudnym tematem, zwrócenie uwagi młodych antropologów na możliwość podjęcia działania. Obie prowadzące chciały podczas tych zajęć znaleźć najlepszy sposób, by przełożyć pracę społeczną, jaką się zajmują, na dydaktykę i aktywność uniwersytecką.
Podczas zajęć, oprócz wybranych aspektów związanych z tematyką bezdomnością – co było kluczowym zagadnieniem, pojawiły się także kwestie dotyczące innych form wykluczenia i niepełnosprawności. Studenci podzielili się na zespoły robocze, w których mieli stworzyć pomysł na działania oraz je wdrożyć. Ich celem było udowodnienie, że możliwe są różne inicjatywy, jakie mogą podejmować antropologowie zajmujący się trudnymi tematami. Powstało 10 zespołów projektowych, które pracowały nad realizacją rozmaitych, w większości autorskich i samodzielnie zgłaszanych, pomysłów: opracowywanie tematów ważnych ze społecznego punktu widzenia – kweredna źródeł; współpraca z uchodźcami; mapowanie miasta pod względem dostępności i niedostępności miejsc dla osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności; włączenie się do systemu pomocy stworzonego wokół  Skrzynki Domni—Bezdomni (akcja ŁPP); ankiety dotyczące postrzegania bezdomności na wsi i w mieście i autodefinicji osób bez domu; współpraca z Politechniką Łódzką przy projekcie związanym z bezpieczeństwem w mieście; działanie skupione wokół marzeń osób bezdomnych oraz tworzenie kampanii/spotu na rzecz osób bez domu. 
Poza zaangażowaniem studentów i wskazaniem im obszarów, którymi może zajmować się antropolog kultury, zajęcia te miały za zadanie pogłębić wiedzę na temat bezdomności. Efekty pracy studenckiej będziemy publikowali na naszym blogu. Mamy nadzieję, że posłużą one jako inspiracja dla aktywistów i innych antropologów, którym niestraszne są tematy trudne… w działaniu!

O bezdomności:
Kim jest bezdomny?
1.  W myśl polskiego prawa (ustawy o pomocy społecznej):
 w l. 90 XX w., w uchylonej już ustawie, to „osoba niezamieszkującą w lokalu mieszkalnym w rozumieniu przepisów o najmie lokali mieszkalnych i dodatkach mieszkaniowych i nigdzie nie zameldowaną na pobyt stały w rozumieniu przepisów o ewidencji ludności i dowodach osobistych”
— obecnie, w myśl obowiązującej ustawy z 2004 r.: „osoba bezdomna — osoba niezamieszkująca w lokalu mieszkalnym* w rozumieniu przepisów o ochronie praw lokatorów i mieszkaniowym zasobie gminy i niezameldowana na pobyt stały, w rozumieniu przepisów o ewidencji ludności, a także osobę niezamieszkująca w lokalu mieszkalnym i zameldowana na pobyt stały w lokalu, w którym nie ma możliwości zamieszkania”.
_____
* lokal — […] służący do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych, a także lokal będący pracownią służącą twórcy do prowadzenia działalności w dziedzinie kultury i sztuki; nie jest w rozumieniu ustawy lokalem pomieszczenie przeznaczone do krótkotrwałego pobytu osób, w szczególności znajdujące się w budynkach internatów, burs, pensjonatów, hoteli, domów wypoczynkowych lub w innych budynkach służących do celów turystycznych lub wypoczynkowych (za: Ustawa z dnia 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilneg, Dz.U. 2001 Nr 71 poz. 733)
____

2. Czy istnieje antropologiczna definicja bezdomności?
    Nie.

Najbliżej jej utworzenia, a w zasadzie najbliżej intuicji, czym może być bezdomność w rozumieniu antropologii kulturowej, była Anna Zadrożyńska ze swoją koncepcją „antropologii schronienia” (zob. Ludzie i przestrzeń domowa przyczynek do antropologii schronienia, [w:] Dom we współczesnej Polsce. Szkice, (red.) Łukaszewicz P., Siciński A., Wrocław 1992, s. 35-41). Założenie tej badaczki czym jest dom (lecz tylko o domu mówiła, a nie o jego antytezie – bezdomności), pozwala jednak – odwracając znaczenie domu – zbudować definicję jego braku. Zdaniem Zadrożyńskiej dom jest schronieniem, którego zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa wobec świata i dawanie ochrony zarówno w sensie fizycznym, jak i  psychicznym. Jest centrum świata, a odległość od tego centrum wyznacza stopnie bezpieczeństwa. 
Zatem bez-domność byłaby stanem rozmycia i czasami wręcz nieistnienia owego poczucia bezpieczeństwa i schronienia; byłaby stanem wyrugowania  z „centrum świata”. Jest to jednak „poczucie” i jest stopniowalne. 
Pewne ludy umierały, gdy ich centrum świata, czyli ich axis  mundi – a w zasadzie fizyczny symbol owego centrum, jak np. kolumna (choćby w kształcie drewnianego pala) wyobrażająca oś łączącą nadświaty ze światem ludzi i zaświatami – ulegała zniszczeniu. Gdy znikał ów znak, symbol i przedstawienie sensu i porządku świata, znikał też zbiorowy i jednostkowy sens istnienia całej społeczności i dla jej członków. Zaczynali wówczas umierać dosłownie, zamierały nie tylko ich funkcje społeczne, ale przestawali także istnieć na poziomie biologicznym.   
Antropolodzy zajmowali się w zasadzie (z pewnymi wyjątkami) ludźmi tworzącymi struktury,  systemy, zorganizowane grupy, poruszającymi się mniej czy bardziej zgodnie z normami. Nie zwracano w naszej nauce specjalnej uwagi na osoby niemal zupełnie wypychane na margines lub poza niego, także w sensie odmowy im przestrzeni  publicznej oraz domowej. 
Być może miało na to wpływ swoiste rozumienie koncepcji  Emila Durkheima nt. normy i patologii. Z drugiej strony, jak pisała Grażyna Woroniecka (pracująca w paradygmacie socjologii  jakościowej) w pracy zbiorowej Co znaczy mieszkać. Szkice antropologiczne (pod jej redakcją, wydane Warszawie w 2007 r.), dopiero po transformacji ustrojowej w Polsce (zatem dopiero od 1989 r.), można było zająć się szeroko rozumianym zamieszkiwaniem, jak i jego brakiem i niedostatkiem mieszkań, gdy zmianie uległo ustrojowe, ideologiczne i metodologiczne podłoże nauk społecznych oraz rozumienia kwestii mieszkaniowych w społeczeństwie. 


O bezdomności oficjalnie

Czy bezdomność to „tylko” brak domu rozumianego w klasycznym sensie – jaki był podany wyżej?
Nie.
To także stan specjalnego funkcjonowania w przestrzeni publicznej. Bezdomność to nie tylko brak przestrzeni prywatnej czy prawa do niej. W ten sposób osobie bezdomnej zostaje jedynie własne ciało i myśli, jako coś niezbywalnego i własnego. W niektórych przypadkach nawet owo ciało w przestrzeni publicznej nie może znaleźć dla siebie miejsca, nie ma się gdzie podziać osobie bez domu jest odmawiane prawo do przebywania w przestrzeni teoretycznie wspólnej. Przeszkadza tam bowiem, i razi, przede wszystkim czasami ze względów estetyczno-higieniczno-sanitarnych.  Takie przypadki są jednak skrajne, ale przez swoją widoczność i uciążliwość w oczach ogółu, osoby takie stały się synonimem i symbolem bezdomności; wywołują skojarzenia z chorobami, upadkiem, zagrożeniem oraz litością, ale okazuje się ją na dystans, zatem raczej deklaruje.

Na ten rodzaj stereotypu i nierównego traktowania, pojawiały się reakcje, w tym artystyczne:
Wybrane projekty i interwencje artystyczno-społeczne, których celem była zmiana przestrzeni publicznej ku pogłębianiu jej jakości włączającej osoby bez domu:
http://artmuseum.pl/pl/filmoteka/praca/wodiczko-krzysztof-homeless-vehicle-project
Wodiczko K., Miasto, demokracja i sztuka, „Czas Kultury” 2007, nr 139-140(4-5), s. 202-215.
Juskowiak P., Sztuka wspólnoty Krzysztofa Wodiczki. Wokół Projekcji Poznańskiej, „Praktyka Teoretyczna” 2010, nr 1, s. 68-80, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr1_2010_Wspolnota/05.Juskowiak.pdf
Skrzynka Domni-Bezdomni wyszła spod ręki Eugenii Wasylczenko, która jest uczennicą Krzysztofa Wodiczki:

Teoria:
— Ortner S. B., Dark anthropology and its others. Theory since the eighties, “HAU: Journal of Ethnographic Theory” 2016, t. 6 (1), s. 47-73, DOI: http://dx.doi.org/10.14318/hau6.1.004

— Low S.,  Iveson K., Propositions for more just urban public spaces, “City” 2016, t. 20, nr 1, s. 10-31, DOI: 10.1080/13604813.2015.1128679

— Marcuse P., Prawa w miastach a „prawo do miasta”, http://publica.pl/teksty/prawa-w-miastach-a-prawo-do-miasta-36626.html 

— Abłażewicz-Górnicka U., Marginalizacja i wykluczenie społeczne w przestrzeni miejskiej, „Pogranicze. Studia Społeczne” 2013, t. 22, s. 231-242, http://repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/bitstream/11320/702/1/Pogranicze_22_Ablazewicz-Gornicka.pdf

— Międzynarodowy przewodnik metodologiczny  po streetworkingu na świecie, Bruksela 2008, http://www.praktycy.org/osos/osos_przewodnik_metodologiczny.pdf

— McFarlane C., Assemblage and critical urbanism, „City” 2011, t. 15, nr 2, s.  204-224, DOI: 10.1080/13604813.2011.568715

— Zaangażowanie czy izolacja. Współczesne strategie społecznej  egzystencji humanistów, (red.) Kowalewski J., Piasek W., Olsztyn 2007:
  • Górny K., Antropologów kłopoty z zaangażowaniem.
  • Rakowski  T., Etnografia jako obowiązek. Wstęp do zaangażowania społecznego.
— Humanistyka i dominacja. Oddolne doświadczenia społeczne w perspektywie zewnętrznych  rozpoznań, (red.) Rakowski  T., Malewska-Szałygin A., Olsztyn 2011:
  • Kleśta-Nawrocki R., Antropologiczne praktykowanie teorii demokracji.
— Antropologia wobec dyskryminacji, (red.) Dąbrowska K., Grabowska M., Kościańska A., Warszawa 2015:
  • Dąbrowska K., Grabowska M., Kościańska A., Wykluczenie  Obcego – od groźnego stereotypu do dyskryminacji.
  • Follis K., Antropologia społeczno-kulturowa a  międzynarodowy system ochrony praw człowieka. Jak antropologicznie badać prawa człowieka?
  • Kościańska A., „Mafia cywilizatorów”. Lokalne korzenie społecznego i politycznego zaangażowania polskiej etnologii.
  • Grabowska M., Razem przeciwko dyskryminacji. Organizacje pozarządowe i badania społeczne na rzecz równości w Polsce.
  • Herzfeld M., Zaangażowanie, gentryfikacja i zawłaszczenie historii przez liberałów.

Miasto w działaniu i przebieg działania (przykłady):
— Szahaj A., Czy tylko równe szanse? O liberalnej polityce społecznej, Manukrypt artykułu opublikowanego, „Liberte”, 2011, nr 9, s. 58-63, https://repozytorium.umk.pl/bitstream/handle/item/880/A.%20Szahaj%2c%20Czy%20tylko%20r%C3%B3wne%20szanse.pdf?sequence=1

— Majer A., Miasto: tekst czy rzeczywistość – obszar nierówności społecznych, „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Sociologica” 1999, t. 28, http://dspace.uni.lodz.pl:8080/xmlui/handle/11089/10913

— Majer A., Miasto osobiste, „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Sociologica” 2011, t. 36, http://dspace.uni.lodz.pl:8080/xmlui/handle/11089/322

— Červinková H., Badania w działaniu i zaangażowana antropologia edukacyjna, „Teraźniejszość – Człowiek – Edukacja” 2012, nr 1(57), http://terazniejszosc.dsw.edu.pl/fileadmin/user_upload/wydawnictwo/TCE/2012_57_1.pdf

— Červinková H., Nauczanie do zmiany społecznej. Uczestniczące badania w działaniu ludzi młodych i zaangażowane badania etnograficzne: studium przypadku, „Forum Oświatowe” 2012, t. 1(46), s. 267-283, http://forumoswiatowe.pl/index.php/czasopismo/article/view/122

— Badania w działaniu – nowy paradygmat, „Zeszyty Centrum Badań Społeczności i Polityk Lokalnych” 2011, nr 2 (5), http://www.decydujmyrazem.pl/files/AZP_5_internet.pdf

— Majchrzak K., O edukacyjnych badaniach w działaniu w teorii i praktyce, „Studia Dydaktyczne” 214, t. 26, s. 213-224, http://repozytorium.umk.pl/handle/item/2592

— Gutstein E., Critical Action Research with Urban Youth: Studying Social Reality Through Mathematics, „Forum Oświatowe” 2013, t. 3(50), s. 117-126, http://forumoswiatowe.pl/index.php/czasopismo/article/view/136

— Woynarowska-Sołdan M., Metoda Action Research i jej zastosowanie w promocji zdrowia, „Hygeia Public Heath” 2014, z. 49(4), s. 672-678, http://www.h-ph.pl/pdf/hyg-2014/hyg-2014-4-672.pdf

— Dudkiewicz M., Dylematy etyczne badań prowadzonych na zlecenie instytucji publicznych – doświadczenia badacza terenowego, „Przegląd Socjologii Jakościowej” 2016, t. 12, nr 3, s. 136147, http://www.qualitativesociologyreview.org/PL/Volume35/PSJ_12_3_Dudkiewicz.pdf

— Mordwa S., Subiektywne poczucie zagrożenia a zachowania obronne mieszkańców Łodzi, „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Geographica Socio-Oeconomica” 2016, nr 23, s. 151-170, http://repozytorium.uni.lodz.pl:8080/xmlui/bitstream/handle/11089/18740/9-151_170-Mordwa.pdf?sequence=1&isAllowed=y

— Wańkowicz W., Wykluczenie społeczne – aspekt przestrzenny i rola planowania przestrzennego, „Problemy Rozwoju Miast” 2011, nr 3-4, s. 7-20, http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.desklight-215bb58e-3612-4023-a101-6f72246543ef

— Dymnicka M., Kulturowe wytwarzanie przestrzeni publicznych,  http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.desklight-e1fdaa01-583d-4afc-9220-0969e2f824d7

— Freire P.,  PEDAGOGY of the OPPRESSED, The Continuum International Publishing Group Inc 2005, http://www.ilearnincambodia.net/uploads/3/1/0/9/31096741/freireped.pdf

Skrzynka stanowi narzędzie i pretekst do dalszej pracy, podejmowania innych działań na rzecz zaangażowania się w zmianę własnego życia osób objętych takim rodzajem pomocy

Pierwszym zadaniem, po oficjalnym ogłoszeniu istnienia zespołu interdyscyplinarnego, okazało się doprecyzowywanie, czym są nasze działania w ramach Skrzynki Domni—Bezdomni.

Zgłoszono nam następującą wątpliwość: "czy te osoby [objęte pomocą Skrzynki] podjęły próbę zdobycia pracy? Czy raczej oczekują wypełnienia przedstawionej listy?"
Przedstawiamy poniżej nasze wyjaśnienie, które być może rozwieje tego typu wątpliwości i wyjaśni szczegóły naszej pracy ze Skrzynką. 

***

Wielu z beneficjentów Skrzynki jest już na ścieżce lub wchodzą na ścieżkę tzw. pełnej niezależności ekonomicznej, choć np. korzystające teraz z pomocy Skrzynki samotne matki z dziećmi, w tym chorymi (niektóre z dzieci mają orzeczoną niepełnosprawność), zostaną niestety na długo pod opieką tej czy innej organizacji. Inne osoby z racji na wiek i kompetencje zawodowe, mogą liczyć tylko na zajęcia najniżej płatne i dorywcze, oczywiście też pracę na czarno, z małą szansą na stałe zatrudnienie.
Poza tym, część z nich nie jest objęta nawet pomocą MOPS (sic!), choćby w postaci zasiłków okresowych, co jednak też staramy się zmienić dzięki tej akcji pomocowej.

Właśnie dzięki niej wiemy, że część z osób albo wypadła albo nie weszła do oficjalnego systemu wsparcia, ale pośredniczmy, by znalazły się w nim, bo mają do tego prawo, co także wiąże się z obowiązkami.

Wywieszanie list potrzeb, nie oznacza biernego oczekiwania na dary. Sporządzanie tego rodzaju list spełnia głębsze cele w przypadku osób pozostających w kryzysie bezdomności oraz wychodzących z niej. Te cele to: doprecyzowanie własnych celów i potrzeb; dostrzeżenie własnych deficytów, lecz także mocnych stron; zastanowienie się, jak je pokonać; odbudowanie zaufania do innych i do siebie. Nie chodzi zatem tylko o dosłownie rozumiane pieniądze czy ich brak i związane z tym inne braki.

Przedmioty, o które proszą te osoby, są symbolem ich sytuacji wewnętrznej, motywacyjnej, postrzegania swojego miejsca w strukturze, stanu emocjonalnego i co z tym mogą począć.

M.in. na tym założeniu opieramy naszą pracę: naukową, badawczą, społeczną oraz dydaktyczną, jako że wolontariuszami są studenci (jak podane było w piśmie przewodnim nt. akcji).

Skrzynka nie jest zatem formą doraźnej pomocy, która na dłuższą metę nic nie zmienia w sytuacji życiowej osób bez domu. Osoby te próbują zmieniać swoje położenie, wiele spośród nich ma np. przyznane mieszkania socjalne (a nie jest to też pomoc bezwarunkowa). Akcja skupiona wokół Skrzynki ma im zapewnić wsparcie w działaniach, które już same podejmują (a nie wyręczanie ich).

Skrzynka stanowi więc narzędzie i pretekst do dalszej pracy, podejmowania innych działań na rzecz zaangażowania się przez owe osoby w zmianę ich życia. Ten rodzaj wsparcia i motywowania przebiega indywidualnie.

Małgorzata Kostrzyńska, Inga Kuźma, Łucja Lange

Skrzynka Domni—Bezdomni i interdyscyplinarny zespół

Skrzynka „Domni—Bezdomni” – projekt autorstwa absolwentki warszawskiej ASP Eugenii Wasylczenko – został przeniesiony na grunt łódzki w sierpniu 2015 r. przez członków Łódzkiego Partnerstwa Pomocy w sytuacji Wykluczenia i Bezdomności (w skrócie: ŁPP). Aktualnie mieści się na Placu Barlickiego (tzw. Zielony Rynek) w Łodzi, w jednym z pawilonów handlowych.
Celem Skrzynki Domni—Bezdomni jest ułatwienie osobom „bez domu” wychodzenia z bezdomności, a także pomoc w realizacji ich podstawowych potrzeb na drodze do życiowej stabilizacji. Skrzynka stanowi pewnego rodzaju „łącznik” pomiędzy tymi, którzy pozostają w trudnej sytuacji życiowej „bez domu” a tymi, którzy chcą pomóc, wrażliwymi na drugiego człowieka „domnymi”.

 „Żadne cuda - kurtka zimowa, buty, pasta do zębów, fotele, garnki. Takie marzenia mają niektórzy łodzianie. I każdy je może spełnić. Skrzynka "Domni—Bezdomni" wróciła na plac Barlickiego. Po wielu miesiącach przerwy nietypowa skrzynka kontaktowa między światem tych, którzy mają i chcą się dzielić, a tymi, którzy potrzebują i odważyli się poprosić, znów działa. Biała, wielkości kontenera na surowce wtórne, z przegródkami zamykanymi na kłódkę. Na każdej z 12 skrytek jest miejsce na prośbę. Skrytkę może otworzyć tylko ten, kto posiada klucz. Ale dary przez specjalny otwór może wrzucić każdy. A jeśli prośba dotyczy przedmiotów, które w skrzynce się nie mieszczą, podany jest numer osoby w potrzebie albo opiekuna skrzynki” (GW)


Pomagający za pośrednictwem Skrzynki Domni—Bezdomni ma pewność, że przekazywane wsparcie trafia bezpośrednio do bezdomnego oraz odpowiada jego realnemu zapotrzebowaniu. Zakładając, że ludzie chcą pomagać drugiemu, tylko nieraz nie mają pomysłu na to, jak się do tego zabrać, Skrzynka staje się swoistą pomocą w niesieniu pomocy.

Projekt ten, pierwotnie prowadzony tylko siłami ŁPP, doczekał się nowej odsłony w październiku 2016 r. dzięki zawiązaniu na UŁ interdyscyplinarnej i nowatorskiej formy współdziałania i zarazem pomocy, w działaniach łącząc refleksję badawczą, przygotowanie do zawodu oraz realną pomoc i udział w zmianie społecznej w/dla społeczności lokalnej miejskiej. Interdyscyplinarny zespół złożony jest z kilku badaczy i wykładowców, reprezentujących trzy specjalności z trzech różnych wydziałów UŁ wraz z kilkunastoosobową grupą swoich studentów. 
Obszary te, to (w kolejności alfabetycznej): etnologia i antropologia kulturowa (instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej, Wydział Filozoficzno-Historyczny), pedagogika społeczna (Katedra Pedagogiki Społecznej, Wydział Nauk o Wychowaniu), praca socjalna oraz socjologia (Instytut Socjologii, Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny).
Grupa ta składa się z następujących osób:

1. Wolontariusze
Marta Dekańska (etnologia i antropologia kulturowa)
Anna Dobras (praca socjalna)
Magda Mikołajczyk (pedagogika społeczna)
Adrian Maj (praca socjalna)
Karolina Karolewska (etnologia i antropologia kulturowa)
Marta Karasińska (pedagogika społeczna)
Jakub Kubik (praca socjalna)
Klaudyna Kubiak (praca socjalna)
Marta Pabisiak (pedagogika społeczna)
Małgosia Przygodzka (pedagogika społeczna)
Gabriela Rosińska (pedagogika społeczna)
Marta Stefańska (pedagogika społeczna)
Ewelina Ubik (pedagogika społeczna)
Monika Wojtczak (pedagogika społeczna)

2.  Nauczyciele akademiccy
dr  Małgorzata Kostrzyńska (pedagogika społeczna) 
dr hab. Inga B. Kuźma (etnologia i antropologia kulturowa)
dr Małgorzata Potoczna (praca socjalna)
dr Monika Wojtczak (pedagogika społeczna)
mgr Andrzej Kacprzak (praca socjalna)
mgr Łucja Lange (socjologia)

Spośród wyżej wymienionych osób, do ŁPP należą: Inga B. Kuźma, Małgorzata Kostrzyńska i Łucja Lange.
Grupa działa na kilku polach: praktyki pracy społecznej i udzielania pomocy, wolontariatu, procesów typu action research i participatory action research, dydaktyki oraz pracy badawczej.
Więcej o Skrzynce i akcji trwającej w r. ak. 2016/2017 na stronach mediów społecznościowych prowadzonych przez ŁPP.



Osoby do kontaktu:
dr hab. Inga B. Kuźma
Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej
Wydział Filozoficzno-Historyczny UŁ
Łódzkie Partnerstwo Pomocy w sytuacji Wykluczenia i Bezdomności
Inga.kuzma@uni.lodz.pl
lodzkiepatnerstwopomocy@gmail.com
509 690 004
(przewodnicząca Łódzkiego Partnerstwa Pomocy)

dr Małgorzata Kostrzyńska
Katedra Pedagogiki Społecznej 
Wydział Nauk o Wychowaniu UŁ
Łódzkie Partnerstwo Pomocy w sytuacji Wykluczenia i Bezdomności
gosia_wujcicka@poczta.onet.pl
607 404 257
(koordynatorka Skrzynki Domni—Bezdomni)