O "Bezdomności w Łodzi" w Radiu Łódź

Dzień przed Otwartym Seminarium odwiedziłyśmy Radio Łódź i opowiadałyśmy o książce, której jesteśmy redaktorkami. 
Posłuchajcie. 


AUDYCJA — NAGRANIE — RADIO ŁODŹ


Natomiast w ramach "dodatku" do audycji, czy może post scriptum do dyskusji podczas Otwartego Seminarium, która obnażyła emocje, stereotypy, wypalenie zawodowe pracowników instytucji pomocowych oraz podejście nie tyle drabinkowe, co "zasługowe" względem osób bez domu,   chciałabym dodać wiersz, a nawet dwa wiersze pana Mirosława Grzelaka z tomiku "Chwasty pod Płotem" wydanego przez Schronisko dla Bezdomnych Mężczyzn im. św. Brata Alberta w Łodzi — ponieważ osoby bez domu także tworzą, a ich twórczości należy się uwaga, także badawcza. 


 DESZCZ
Deszcz...
Mówią: to niebo płacze
A ja wsłuchuję się w deszcz
i serce mi cicho kołacze.

Krople bębnią w szybę 
myją drzewa i trawę
Wykąpią całą ziemię, 
krople mają zabawę.

Deszcz...
Mówią: to chmury płaczą
A ja wychodzę na deszcz 
i moich łez, nie zobaczą.

Płyną krople po twarzy
Co deszcz, co łzy — kto zgadnie?
A krople spływają... spływają,
Tak razem i tak... ładnie

Deszcz...
Mówią: znów niepogoda
A ja kocham ten deszcz, 
Choć moknie moja broda.

Dzwonią krople w me okno,
wołając: chodź, tańcz z nami, 
Wychodzę i jesteśmy
ja i deszcz... sami.

               Te moje "przepiękne" wierszyki
               to najzwyklejsza gra słówek,
               którą w chwilach gryzącej goryczy
               wymyśla półżywy półgłówek.

                         Niby jestem mądry i myślę logicznie,
                         wiem co to tangens a także i sinus.
                         Lecz ciągle mnie dręczy dylemat taki:
                         czy homo sapiens, czy homo cretinus.



TO NIE MA JUŻ ZNACZENIA
Czy cień to moje odbicie, 
czy ja przyczyną cienia?
A może cień konkretnym
dowodem zbędnego istnienia?

            To zresztą nie ma znaczenia,
            ni to co było, co potem.
            To tylko jakieś złudzenia,
            zwyczajne chwasty pod płotem.

Pusty worek nie będzie stał prosto,
jet jakby łach ze śmietnika.
Tak smutny, samotny człowiek, 
to kwiat — nieśmiertelnika.

            To zresztą nie ma znaczenia,
            pusty czy wypełniony złotem.
            Jeśliś jest sam i bezdomny
            toś jako chwast pod płotem.

Och, nie obrażaj się na mnie
za sarkazm i gorzkie słowa.
Już nie chcę wyciągać ręki
choć boli serce i głowa.

            To zresztą już nie ma znaczenia,
            co wrzeszczy z siłą niemoty.
            Człowiek zupełnie zbędny...
            chwast co obrasta płoty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz